Przeżyłam swój pierwszy trening z Ewą. Niestety nie zaliczę go do udanych, ponieważ nie dałam z siebie wszystkiego, ale jak to się mówi PIERWSZE KOTY ZA PŁOTY. Na pewno się nie poddam i będę dalej walczyć. A co do tego, że jest dla zaawansowanych to inna sprawa, ale jestem i będę dzielna.
Dziś siłownia poszła w odstawkę i to tylko z czystego lenistwa, jednak wieczorem przyszły wyrzuty sumienia i musiałam wsiąść na rower i przejechać swoją stałą trasę po moim mieście.
Jejku, zrobiłam sobie na obiad domową pizze z patelni, gdzie wzmiankę na jej temat znalazłam w SHAPE, a przepis odnajdziecie na blogu http://feed-me-better.blogspot.com/, chociaż już wcześniej i kilkakrotnie odwiedziłam tego bloga jakoś nie rzuciła mi się ona w oczy, a dziś miałam ochotę na coś innego, a zarazem pysznego. Stwierdzam, że będę ją częściej robiła. Nie dość, że posmakowała mi to i mojej rodzince dla których też upichciłam. Teraz tylko żałuję, że nie wykonałam zdjęcia ;(
A Wam, jak minął dzisiejszy dzień?
PATT
Też wypróbowałam dzisiaj Ewę, ale mnie nie zadowoliła - zmęczyłam się i wypociłam, ale ten trening miał mnie zabić, a nie przyjemnie zmęczyć. Pół godziny później zaczęłam ponadgodzinny trening z Tiffany Rothe i dopiero po nim czułam wszystkie mięśnie, jak należy.
OdpowiedzUsuńO dziwo, najbardziej lubię skalpel - ponoć najlżejszy trening Ewy :)
Nie mam innych płyt Ewy. To jest moja jedyna. Jeżeli chodzi o te zmęczenie podczas treningu, przyznaje się bez bicia dziś ogarnął mnie ogromny leń, który w jakiś sposób zwalczyłam podczas jazdy na rowerze. Zobaczymy co będzie dalej mam zamiar powtórzyć trening z Ewą w piątek.
UsuńJa już od jakiegoś czasu szykuje się do zrobienia tej pizzy z patelni, ale jakoś nie mogę się zabrać ;p
OdpowiedzUsuń